Moris
Cześć! Jestem Moris, mam 2 lata i szukam domu.
Jestem mniejszym pieskiem o sznaucerkowatej urodzie, ale wiadomo – jestem kundelkiem. Od szczeniaczka mieszkałem w kojcu, moim jedynym zajęciem było bieganie od krat do krat, wskakiwanie na budę i łapanie much, które akurat przeleciały mi nad głową. Dostawałem do jedzenia chleb z wodą i resztki z obiadu. Nikt się ze mną nie bawił, nikt nie przytulał, nie byłem wypuszczany żeby pobiegać ani zabierany na spacer. Z tych nudów odkryłem, że w ziemi na której stał kojec można kopać łapkami i tak udało mi się podkopać i uciec. Moja wolność nie trwała długo, bo wpadłem pod samochód i w bardzo poważnym stanie trafiłem do schroniska. Tam zaopiekowała się mną ciocia, zabrała do weterynarza, dostałem dużo kroplówek i zastrzyków. Moja lewa, przednia łapka była uszkodzona i obdarta ze skóry. Po 3 dniach do cioci zadzwonił mój poprzedni właściciel ale kiedy usłyszał, że musi zapłacić za moje leczenie postanowił mnie się zrzec i tak zostałem pod opieką cioci.
Po tygodniu czułem się już dużo lepiej więc mogliśmy zacząć leczenie łapki. Po wizycie u chirurga okazało się, że mam uszkodzone nerwy i konieczna jest intensywna rehabilitacja oraz badanie czy da się w ogóle uratować łapkę. Badanie takie wykonują tylko we Wrocławiu na Uniwersytecie więc pojechaliśmy tam z ciocią. Dostaliśmy wiadomość, że łapkę da się uratować, trzeba dużo ćwiczyć i zamówić specjalną ortezę.
Przez 3 miesiące chodziłem w specjalnej ortezie, jeździłem na rehabilitacje i ćwiczyłem w domu. Po tym czasie zacząłem stawać na łapie bez stabilizacji. Aktualnie chodzę już bez problemów na wszystkich 4 łapkach, jestem zdrowy i gotowy do adopcji. Z charakteru jestem słodziakiem, tak mówi ciocia, akceptuję inne psy, bardzo chciałbym wszystkie poznać, choć czasem obszczekuję te nowe, których jeszcze nie znam, ale to normalne. Zachowuję czystość w domu, potrafię zostać sam w domu nawet kilka godzin. Bardzo lubię spacerki, zabawę piłką i rozgryzanie miśka (z którego już niewiele zostało). Bardzo lubię dzieci, jestem delikatny w kontaktach z nimi i fajnie mi się z nimi biega. To już chyba wszystko o mnie. Jeśli chcesz mnie adoptować zadzwoń do cioci. Gdy nie odbiera napisz smsa bo pewnie jest w pracy, a ja w tym czasie słodko śpię na kanapie. 😉
Obecnie przebywam w domu tymczasowym w Bytomiu.
Całuski
Moris
Jestem mniejszym pieskiem o sznaucerkowatej urodzie, ale wiadomo – jestem kundelkiem. Od szczeniaczka mieszkałem w kojcu, moim jedynym zajęciem było bieganie od krat do krat, wskakiwanie na budę i łapanie much, które akurat przeleciały mi nad głową. Dostawałem do jedzenia chleb z wodą i resztki z obiadu. Nikt się ze mną nie bawił, nikt nie przytulał, nie byłem wypuszczany żeby pobiegać ani zabierany na spacer. Z tych nudów odkryłem, że w ziemi na której stał kojec można kopać łapkami i tak udało mi się podkopać i uciec. Moja wolność nie trwała długo, bo wpadłem pod samochód i w bardzo poważnym stanie trafiłem do schroniska. Tam zaopiekowała się mną ciocia, zabrała do weterynarza, dostałem dużo kroplówek i zastrzyków. Moja lewa, przednia łapka była uszkodzona i obdarta ze skóry. Po 3 dniach do cioci zadzwonił mój poprzedni właściciel ale kiedy usłyszał, że musi zapłacić za moje leczenie postanowił mnie się zrzec i tak zostałem pod opieką cioci.
Po tygodniu czułem się już dużo lepiej więc mogliśmy zacząć leczenie łapki. Po wizycie u chirurga okazało się, że mam uszkodzone nerwy i konieczna jest intensywna rehabilitacja oraz badanie czy da się w ogóle uratować łapkę. Badanie takie wykonują tylko we Wrocławiu na Uniwersytecie więc pojechaliśmy tam z ciocią. Dostaliśmy wiadomość, że łapkę da się uratować, trzeba dużo ćwiczyć i zamówić specjalną ortezę.
Przez 3 miesiące chodziłem w specjalnej ortezie, jeździłem na rehabilitacje i ćwiczyłem w domu. Po tym czasie zacząłem stawać na łapie bez stabilizacji. Aktualnie chodzę już bez problemów na wszystkich 4 łapkach, jestem zdrowy i gotowy do adopcji. Z charakteru jestem słodziakiem, tak mówi ciocia, akceptuję inne psy, bardzo chciałbym wszystkie poznać, choć czasem obszczekuję te nowe, których jeszcze nie znam, ale to normalne. Zachowuję czystość w domu, potrafię zostać sam w domu nawet kilka godzin. Bardzo lubię spacerki, zabawę piłką i rozgryzanie miśka (z którego już niewiele zostało). Bardzo lubię dzieci, jestem delikatny w kontaktach z nimi i fajnie mi się z nimi biega. To już chyba wszystko o mnie. Jeśli chcesz mnie adoptować zadzwoń do cioci. Gdy nie odbiera napisz smsa bo pewnie jest w pracy, a ja w tym czasie słodko śpię na kanapie. 😉
Obecnie przebywam w domu tymczasowym w Bytomiu.
Całuski
Moris